niedziela, 6 stycznia 2013
Klasyka i fiolety - dziś bransoletki
Dawno nie szyłam bransoletek. Robiłam kilka dni temu małe przemeblowanie w pracowni i przy okazji odkryłam pudełko z niedokończonymi projektami. Okazało się, że są tam dwa kolczyki, które zbytnie mnie nie przekonały i tak poszły na bok. Jak to ze mną bywa nie zawsze kolczyki musi stać się w efekcie końcowym kolczykiem i tak oto powstała bransoletka, w mojej ulubionej kolorystyce.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
śliczny fiolecik na pewno super wygląda na ręku :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie pozwoliłaś zaczętym pracom się zmarnować :) ja fioletu akurat nie lubię, ale druga bransoletka po prostu mnie urzekła :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Rewelacyjne te bransoletki
OdpowiedzUsuń:) dzięki :) nieskończone prace na pewno się nie zmarnują czego przykładem jest czarno złoty duży naszyjnik. Po prostu niektóre rzeczy potrzebują czasu by nabrać mocy urzędowej i sie pokazać światu. Ja za chwilkę biorę się za kolejną dawno nie skończoną bransoletkę w ciekawym połączeniu beżu, błękitu i brązu :)
OdpowiedzUsuńObie bransoletki są śliczne,tak się składa, że lubię fiolety i klasykę,podobają mi się obie :)
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrazeniem Twoich prac są cudowne, sama bym chciała rozpoczac przygodę z tą sztuką ale nie wiem od czego zaczac nawet. Zagoszcze tu u Ciebie na dłużej tak mi sie wydaje :) pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuń